Mecz z liderem...

Mecz z liderem...

Dzisiaj w piękny słoneczny dzień stanęliśmy do walki z liderem naszej grupy-Wichrem Kobyłka.
Wiedzieliśmy, że zagramy z najtrudniejszym przeciwnkiem w lidze. Jednak sam fakt mało nas interesował. Interesowało nas kto będzie dziś gotów do gry...
P.Turek kontzujowany na 3 tygodnie, K.Olejnik i M.Kado chorzy. Nasz pierwszy bramkarz Patryk Kado
także nie był w stanie zagrać. M.Walewski, M.Mańk, A.Musiński mimo choroby stanęli na placu boju.
4 podstawowych zawodników nie mogło wystąpić w najważniejszym spotkaniu. Skutki
były widoczne na boisku. Wróćmy więc do meczu.

I połowa to okres dominacji drużyny z Kobyłki. Pierwsza bramka pada z 25m, kapitan gospodarzy umieszcza piłkę w okienku.
Kolejne 3 bramki padają po błędach obrony. Rzut karny kompletnie nie potrzebny, reszta zostanie do naszej wiadomości.
Nasza gra jest słaba, nie potrafimy przenieść ciężaru gry na drugą stronę,
wymieniamy mało podań. Brak pomysłu na grę, zagrożenie stwarzamy ze stałych fragmentów gry. Do szatni schodzimy z "czwórką w plecy".

II połowa... W szatni dotarły do nas słowa trenera. Musimy się obudzić.
W przerwie zostaje zdjęty nasz kapitan (powołanie na mecz seniorów). Powodzenia Paweł!
Wreszcie zaczynamy grać piłką, zaczyna się coś dziać. Pierwszą groźniejszą okazję wypracował Daniel Chrzanowski.
Strzał z prawej strony z 12m, bramkarz lekko trafia piłkę, która zmierza do bramki i niespodziewanie obrońca gości wybija piłkę metr przed bramką.
Gościom nie pozwalamy na wiele, aż w 60' brak koncentracji naszej eksperymentalnej obrony i mamy 0:5 (najładniejsza akcja gości w całym meczu).
Gramy dalej, staramy się kontruować akcje. Łukasz Wiereszka wrzuca w pole do Karola Laube na 5m, nasz napastnik uderza z główki prosto w bramkarza.
70 minuta... Podanie Patryka Grzeszczaka do Mateusza Mańka, który mija 2 rywali i strzela po długim słupku. Honorowe trafienie.

Proszę Państwa, matematyczne szanse na pierwsze miejsce są, ale piłka nożna to nie matematyka.
Zostało nam 5 meczy do rozegrania, limit błędów się wyczerpał. Nie możemy już przegrywać "frajersko" jak z Mazurem.
Choroby się same z siebie nie biorą. Coś jest ich skutkiem. Widzimy się w poniedziałek na treningu. Zdrowia życzę.

Wynik końcowy: 1:5.
Bramka: Mańk (as. Grzeszczak)

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości